Niedzielne południe... gotuję obiad... Kacperek ma czas wolny i korzysta z chwili nieuwagi z mojej strony... zrobiło się cicho... więc ja zaniepokojona sprawdzam co mój synek robi... i O ZGROZO!!!znajduję go w łazience wcinającego mój krem zapachowy do ciała :(
Cóż mogłam zrobić... nic tylko paluchy poszły w ruch... wywołałam u niego wymioty... nie było przyjemnie ani mnie ani Kacperkowi :(
Przez godzinę po zdarzeniu nadal było cicho... mój ANIOŁEK siedział pokornie koło mnie :) czyżby zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz